ZA NJEGA NE POSTOJE GRANICE: Kristijano Ronaldo postavio NOVI REKORD (FOTO) Portugalac u centru pažnje. Kristijano Ronaldo je postavio novi rekord. Portugalac je protiv Bajerna odigrao 152. utakmicu u Ligi šampiona čime je postao novi rekorder elitnog takmičenja. Najbolji fudbaler Reala je prestigao legendarnog kapitena Barselone Ćavija Kosmos podróż w czasie część 10 Zaginione światy planety Ziemi Lektor PL Wideo. Bertinasimon. 44:03. Granice ludzkich mozliwosci - Doznania fizyczne. OnomatopejaPL. 52:22. Bóg kontra nauka cz.1 Kosmos. Jedan od najboljih fudbalera današnjice Kristijano Ronaldo (37) nastavio je da pomera granice. Sjajni Portugalac, koji doduše ove sezone ne igra u prepoznatljivoj formi, postigao je svoj 700. klupski gol u pobedi Mančester junajteda protiv Evertona. To je bio njegov 144 gol za „crvene đavole” za koje je u dva navrata odigrao 340 utakmica. Granice ludzkich możliwości Zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu "Granice ludzkich możliwości" - doznania fizyczne 1/4 „Wydaje nam się, że wiemy co potrafi nasze ciało. Okazuje się jednak, że w ekstremalnych warunkach stać nas na dużo więcej. Ta złożona maszyneria ma za sobą . Cały projekt dostał nazwę INEOS 1:59. Wyzwanie zostanie podjęte na przełomie września i października, a najprawdopodobniejszym miejscem jest Londyn. – Uzyskanie najlepszego czasu w historii maratonu 2: to najwspanialszy moment mojej kariery. Otrzymanie kolejnej szansy złamania magicznej granicy dwóch godzin jest dla mnie niezwykle ekscytujące. Zawsze powtarzam, że granice ludzkich możliwości nie istnieją i uważam, że będę w stanie tego dokonać – mówi Kipchoge. Ogłoszenie tej decyzji nie jest przypadkowe. Dokładnie 65 lat temu – 6 maja 1954 roku – sir Roger Bannister został pierwszym zawodnikiem, któremu udało się złamać granicę 4 minut w biegu na 1 milę. Wtedy też ta bariera wydawała się nie do pokonania dla ludzkich możliwości. Kiedy Anglik tego dokonał na bieżni w Oxfordzie, szybko po nim udało się to także kilku innym zawodnikom. Podczas pierwszej próby złamania dwóch godzin w maratonie, w maju 2017 roku na włoskim torze wyścigowym Monza, Kipchoge zabrakło niewiele, uzyskał rezultat 2: Wtedy, ze względów regulaminowych, ten wynik i tak nie mógłby być uznany. W kolejnym roku o ponad minutę poprawił oficjalny rekord świata, uzyskując we wrześniu w Berlinie wynik 2: Eliud Kipchoge ujawnił INEOS 1:59, w rocznicę fenomenalnego biegu na Oxfordzie Rogera Bannistera – Zebrałem wiele doświadczeń podczas mojej pierwszej próby i jestem pewny, że mogę z tego wyniku urwać 26 sekund. Z dumą przyjąłem wyzwanie przedstawione przez INEOS. W niecierpliwością czekam na miesiące solidnych przygotowań, by potem wrócić i pokazać światu, że jeśli tylko potrafisz skupić się na swoim celu, ciężko pracować i wierzyć w siebie, to wszystko jest w życiu możliwe – mówi mistrz olimpijski i najlepszy maratończyk w historii. Kipchoge tradycyjnie wspierał będzie jego trener Patrick Sang oraz wierny sztab, który zadba o ty by nic nie było pozostawione przypadkowi. – W całej swojej bogatej maratońskiej karierze, Eliud z tym wydarzeniem wskoczył do innej, nowej stratosfery. Jestem pewny, że przy odpowiednim przygotowaniu będzie on w stanie tego dokonać – mówi słynny szkoleniowiec. Za przedsięwzięciem stoi firma INEOS – potentat w branży chemicznej. – Kipchoge jest największym w historii biegaczem maratońskim i jedynym zawodnikiem na świecie, który ma jakiekolwiek szanse, by złamać dwie godziny w maratonie. Damy każde możliwe wsparcie i wierzę, że będziemy świadkami historycznych wydarzeń – mówi założyciel i prezes INEOS Jim Ratcliffe. Niebawem zapadnie też ostateczna decyzja co do lokalizacji. Wiadomo, tak jak w przypadku pierwszej próby, że będzie to niewielka pętla wytyczona na płaskim terenie, bez ostrych zakrętów. Potrzebujesz szybszego ładowania wideo? Załóż konto CDA Premium i nie trać czasu na wczytywanie. Aktywuj teraz, a 14 dni otrzymasz gratis! Aktywuj konto premium Dlaczego widzę ten komunikat? CDA nie limituje przepustowości oraz transferu danych. W godzinach wieczornych może zdarzyć się jednak, iż ilość użytkowników przekracza możliwości naszych serwerów wideo. Wówczas odbiór może być zakłócony, a plik wideo może ładować się dłużej niż opcji CDA Premium gwarantujemy, iż przepustowości i transferu nie braknie dla żadnego użytkownika. Zarejestruj swoje konto premium już teraz! Odblokuj dostęp do 10556 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Nie kupuj kota w worku! Wypróbuj konto premium przez 14 dni za darmo! Cristiano Ronaldo - Granice Ludzkich Możliwości Lektor PL Włącz dostęp do 10556 znakomitych filmów i seriali w mniej niż 2 minuty! Nowe, wygodne metody aktywacji. Komentarze do: Cristiano Ronaldo - Granice Ludzkich Możliwości Lektor PL Autoodtwarzanie następnego wideo Ostatnio komentowane: 29 lis 21 06:00 Ten tekst przeczytasz w 2 minuty Kończący się 2021 rok był najlepszy w karierze Roberta Lewandowskiego. Robert Lewandowski W tym roku Lewy strzelił najwięcej goli w karierze i na świecie, patrząc na poważne rozgrywki Imponował nie tylko w klubie, ale po raz kolejny był również bezcenny dla reprezentacji Polski Głosuj na ROBERTA LEWANDOWSKIEGO w 87. Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” i powalcz o BMW >> Gdy w 2020 roku Robert Lewandowski imponował skutecznością we wszystkich rozgrywkach, wydawało się, że to był właśnie jego szczytowy moment, że więcej już się po prostu strzelać nie da. Jednak kapitan reprezentacji Polski i napastnik Bayernu Monachium po raz kolejny udowodnił, że granice ludzkich możliwości są tam, gdzie je sobie ustawimy. W tym roku Lewy strzelił najwięcej goli w karierze i na świecie, patrząc na poważne rozgrywki. Już przekroczył barierę sześćdziesięciu trafień, a ma jeszcze kilka meczów do rozegrania, więc nie jest wykluczone, że dobije do siedemdziesiątki. Jeszcze niedawno takie wyczyny były zarezerwowane dla Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, a nasz napastnik już dołączył do Argentyńczyka i Portugalczyka, a w wielu osiągnięciach ich zdecydowanie przebija. Po prostu najlepszy Lewandowski znowu potwierdził, że jest najlepszym napastnikiem świata i naszym najbardziej popularnym i rozpoznawanym sportowcem. W tym roku wskoczył na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców wszech czasów Bundesligi, wyprzedzając Klausa Fischera. Pobił legendarny rekord Gerda Müllera, zdobywając aż 41 bramek w sezonie Bundesligi i to opuszczając kilka meczów z powodu kontuzji. Triumfował w Klubowych Mistrzostwach Świata, po raz dziewiąty został mistrzem Niemiec i po raz szósty wywalczył Superpuchar naszych zachodnich sąsiadów. Po raz kolejny był również bezcenny dla reprezentacji Polski. To trafienie Lewandowskiego w spotkaniu o wszystko z Hiszpanią dało nam przeżyć i liczyć na wyjście z grupy. To jego dwie bramki w starciu ze Szwecją długo utrzymywały nas przy życiu. EURO 2020 to był turniej takiego Lewego, jakiego chcemy widzieć w drużynie narodowej, strzelającego trzy czwarte goli Polaków i to w decydujących momentach. W eliminacjach mundialu był również najlepszym strzelcem Biało-Czerwonych, aczkolwiek osiągnięcia te zostały zmarginalizowane przez cyrk związany z nieszczęsnym meczem z Węgrami. Ale znając Lewandowskiego, w barażach będzie tym bardziej zmotywowany. Bo to potrafi jak nikt inny. Jeszcze lepszy, jeszcze więcej Dzisiaj Lewy może odnieść kolejny gigantyczny sukces i zdobyć Złotą Piłkę. Jest jednym z głównych faworytów w plebiscycie „France Football”, a nawet drugie miejsce będzie największym osiągnięciem polskiego piłkarza. Ten rok znowu należał do Lewandowskiego, a znając go, w przyszłym będzie chciał być jeszcze lepszy i osiągnąć jeszcze więcej. Specjalnie dla nas komentuje Włodzimierz Lubański, strzelec 48 goli w reprezentacji Robert miał niezwykle udany sezon, jeśli chodzi o Bayern. Troszkę słabiej to wyglądało w reprezentacji Polski. Mnie osobiście zdenerwowała jego nieobecność w meczu z Węgrami. To jest kapitan i piłkarz najważniejszy dla kadry. Nie powinien zostawiać zespołu, tylko prowadzić go do celu, którym było rozstawienie w barażach. Nie wiem, jakie były tego powodu, ale ja w zmęczenie nie wierzę. Mam nadzieję, że w marcu Biało-czerwonym uda się wywalczyć awans do mundialu w Katarze. Dobry wynik na imprezie takiej rangi to jest to, czego Robertowi w karierze brakuje. Od strony piłkarskiej rok miał niemal idealny i tylko sam Lewandowski może stwierdzić, czy mógł coś zrobić lepiej. Liczba strzelonych bramek i udział w zwycięstwach Bayernu jest nie do przecenienia. Robert wykorzystuje niesamowitą liczbę sytuacji bramkowych, które tworzą mu koledzy. Nie wiem, czy jest na świecie inny piłkarz, od którego jeden zespół byłby uzależniony w tak dużym stopniu. Ważnym wydarzeniem w tym roku było dla Roberta pobicie rekordu Gerda Müllera w liczbie goli strzelonych w jednym sezonie Bundesligi. Nawet kontuzja odniesiona w meczu z Andorą i kilkutygodniowa przerwa nie przeszkodziła mu w tym wyczynie. W poniedziałek poznamy odpowiedź, czy świetna forma w ostatnich 12 miesiącach da Lewandowskiemu upragnioną Złotą Piłkę. Data utworzenia: 29 listopada 2021 06:00 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Płaczek, aktor, żeluś, symulant, król odpalonego saturatora – tak głosi pierwsza z wersji. Druga zaś – najlepszy piłkarz świata, król, idol, wzór do naśladowania oraz najlepszy przykład tego, jak daleko można zajść dzięki ciężkiej pracy, wytrwałości i ciągłej wierze w powodzenie. Przez jednych niemiłosiernie wyszydzany, przez drugich uwielbiany do granic możliwości. Nie ma obecnie piłkarza (być może nie było kiedykolwiek), który budziłby tak skrajne emocje jak Cristiano Ronaldo. Szukajcie, a nie znajdziecie. Nie ma opcji. I choć sam za nim średnio przepadam, to jednak mimo wszystko właśnie osoba CR7 stanowi dla mnie główny argument za tym, by niezależnie od rozstrzygnięcia w dzisiejszym starciu Niemców z Francuzami w finale obstawać za mam zamiaru przesadnie się kryć – z Realem Madryt sympatyzuję od dzieciaka. Figo, Zidane, brazylijski Ronaldo, Beckham, a nawet Owen… Nazwiska, które młodemu chłopakowi zaczynającemu interesować się piłką są w stanie namieszać w głowie i w konsekwencji odbić na nim piętno, które na zawsze zmieni jego postrzeganie futbolu. O ile jednak na przestrzeni kolejnych lat wszystkie galaktyczne transfery budziły we mnie spory entuzjazm, a w przychodzących na Santiago Bernabéu za grube miliony gwiazdach światowej piłki potrafiłem dostrzec też w jakiś sposób ludzi żyjących na tej samej planecie co my, o tyle w przypadku Cristiano do dziś miewam z tym problemy.„Jak to możliwe, że jesteś za Realem i nie lubisz Cristiano?”, pytanie to słyszałem tyle razy, że nawet nie umiem do tylu liczyć. Ano nie lubię, po prostu. Nie mam zamiaru kwestionować jego piłkarskich dokonań i wkładu w sukcesy Realu Madryt, bo to najzwyczajniej w świecie mija się z celem. Nie powiem też, że nigdy nie cieszyły mnie jego bramki. Tak czy inaczej, wizerunek, który wykreował sobie przez te wszystkie lata sprawia, że jako sympatykowi Realu jest mi za niego często po prostu próby udowadniania na każdym kroku, że jest najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji, kręcenie narcystycznych filmów, w których pokazuje światu, jaki jest fajny i wielki, cierpiętnicze miny, gdy zamiast niego do siatki trafiali Benzema czy Arbeloa, przerwy w dostawie prądu czy też wypowiedzi przed kamerami w stylu „gdyby wszyscy byli na moim poziomie, bylibyśmy pierwsi”, „jestem smutny, ale nie powiem dlaczego” albo „ludzie mi zazdroszczą, bo jestem ładny, bogaty i świetnie gram w piłkę” mają prawo odpychać. I mnie osobiście odpychają. W Ronaldo widzę bowiem gościa, który mimo trzech dych na karku mentalnie wciąż pozostaje dwunastolatkiem chcącym pochwalić się wszystkim dookoła, że ma fajniejsze zabawki niż reszta dzieciaków. Sukces powinien iść w parze z klasą, a tej zdecydowanie mu nieraz moje negatywne odczucia wobec jego osoby szybko jednak zanikają, gdy Ronaldo zakłada reprezentacyjną koszulkę. Cristiano w barwach Portugalii w ułamku sekundy z nadętego dupka przemienia się w faceta, u którego da się dostrzec ludzkie cechy. Gościa, który na chwilę pozostawia gdzieś za sobą wiele z tych wszystkich pozerskich, drażniących zachowań i pokazuje swoje drugie oblicze – autentycznego kolesia, który przestaje na jakiś czas myśleć wyłącznie o czubku własnego nosa. Kolesia, który nie uważa się już za króla wszystkiego i wszystkich, który nie jest już tym samym Ronaldo pytającym na filmie swojego syna o to, którego samochodu brakuje w czego to wynika? Choć może to i trochę bawienie się w tanią psychologię, moim zdaniem – z faktu, że w kadrze Ronaldo w końcu nie odczuwa potrzeby nachalnego podkreślania, że jest najlepszy. Wie on bowiem, że żaden z kolegów nie jest w stanie dorównać mu ani popularnością, ani umiejętnościami i – co za tym idzie – czuje się o wiele bezpieczniej. Nie musi bać się tego, że Bale czy Benzema zagrali lepiej od niego, że zaraz ktoś zajmie jego miejsce na szczycie. Nie musi panicznie obawiać się, że za jego plecami już czai się stado hien czyhających tylko na jego gorszy on sobie bowiem sprawę z tego, że dla reszty zawodników reprezentacji Portugalii pełni w praktyce rolę ojca, mentora i przewodnika, który jak trzeba, weźmie odpowiedzialność na swoje barki, a gdy zajdzie potrzeba, będzie ściskał kciuki za swoich uczniów, by tylko wspólnie popchnąć głodną jak chyba żadna inna kadra narodowa na świecie Portugalię ku upragnionemu triumfowi na wielkiej imprezie. I w roli tej czuje się wyjątkowo dobrze. Nawet jeśli zachowuje przy tym pełną świadomość, że w razie niepowodzenia odpowiedzialności nie będzie dało się rozmyć na cały zespół. Nie, tym razem „gdyby wszyscy byli na moim poziomie” nie miałoby racji byłbym wyjątkowym ignorantem, gdybym stwierdził, że Cristiano podczas EURO nie machał łapkami, nie zerkał błagalnie w kierunku sędziego czy nie raczył nas innymi aktorskimi popisami. Po spotkaniu z Islandią nie potrafił też ugryźć się w język. Tak czy owak, podczas tego turnieju najbardziej w pamięci zapadły mi dwie sytuacje z jego udziałem. Pierwsza – radość po golu Ricardo Quaresmy w potyczce z Chorwacją. W Realu tego samego Ronaldo oczami wyobraźni widziałbym już bowiem wkurwionego po tym, że ktoś musiał/ośmielił się dobijać na pustaka jego strzał. Nie było w tym ani grama aktorstwa i udawania z maskowanym bólem w tle, że to nie on przesądził o zwycięstwie. Tak samo jak nie było ani szczypty fałszywej kurtuazji w pocieszaniu po meczu zalanego łzami Luki rzecz, która mnie poruszyła, to z kolei jego zachowanie podczas serii rzutów karnych przeciwko Polsce. Tak autentycznego Cristiano nie widziałem chyba nigdy. Najpierw sam pewnie wykorzystał jedenastkę, potem zaś przeżywał strzały kolegów w sposób, który zapamiętam jeszcze przez długi czas. Chowanie się za plecami reszty zawodników, odwracanie wzroku, cieszenie się jak dziecko po każdym celnym strzale… To był Ronaldo, u którego było widać niepewność, strach, nerwy. Ronaldo, który w trosce o coś więcej niż własną fryzurę był w stanie pokazać światu cząstkę ludzkich emocji i ułomności. Ronaldo, względem którego przez to wreszcie mogłem odczuć – dystansując się na chwilę od tego, że miało to miejsce w starciu z Polską – zwyczajną od tego, kto dziś okaże się drugą finalistą, w walce o złoto będę po stronie – bo „kibicowanie” w tym przypadku byłoby jednak stwierdzeniem mocno na wyrost – tej beznadziejnej, jadącej na farcie i męczącej bułę Portugalii z wkurwiającym Cristiano w centrum. Będę za Portugalią, ponieważ podczas tych nielicznych chwil, w których Ronaldo pokazuje swoje ludzkie oblicze, zamiast łez smutku wolałbym zobaczyć u niego łzy szczęścia. Łzy szczęścia normalnego gościa spełniającego marzenia nie tylko swoje, lecz także całego narodu. Janusz BanasińskiFot. FotoPyK

cristiano ronaldo granice ludzkich możliwości